środa, 29 czerwca 2016

Czarodziejka z Hipolandii Rozdział 5




Wilk


Odrin pokazał Oliwce piękną magiczną krainę, przedstawiał mieszkańców i opowiadał ciekawe historie z ich życia. Jedne były straszne, inne bardzo śmieszne. Następne z kolei smutne i wzruszające lub wesołe i radosne. Po pewnym czasie Oliwka miała wrażenie, że zna tu wszystkich, jak nikogo wcześniej.
Wtedy Odrin stanął przed wielką jaskinią i zarżał doniośle.
- Borku, Borku czemu nie przyszedłeś na polanę? - zawołał Odrin.
Z jaskini dobiegło przeciągłe warczenie i po chwili wyłonił się z niej wielki ciemny cień. To był wielki srebrzysty wilk. Ale nie taki zwyczajny. Był prawie dwa razy większy od innych wilków z łąki. Jego zęby były dłuższe, a wokół głowy długa sierść tworzyła gęstą grzywę. Oczy miał srebrne i świecące.
- Jak mógłbym pojawić się na łące, Panie... Wiesz przecież, że ludzkie dzieci boją się mnie. Zawsze się mnie bały. Po co straszyć... O widzisz mała czarodziejka drży ze strachu na mój widok...
- Borku, Borku, jak zwykle przesadzasz... Oliwka cię nie zna. Pozwól jej się poznać. - i zwrócił się do Oliwki – Czarodziejko poznaj swojego przyszłego strażnika i rycerza to książę wilków Bork. Najdzielniejszy wojownik naszej krainy...
Oliwka przełknęła ślinę głośniej zdecydowanie niż zamierzała i starając się nie okazywać zdenerwowania, grzecznie się ukłoniła.
- Witam Panie, jestem... mmm, zaszczycona spotkaniem – powiedziała powoli, zastanawiając się trochę w duchu czy przypadkiem ten przyszły strażnik nie zje jej na śniadanie.
Biały rumak zarżał ewidentnie się z niej śmiejąc. A może tak naprawdę śmiał się z nich obojga. Bo wilk stał z równie niepewna miną przestępując z łapy na łapę, co Oliwka.
- Oczywiście, że się z was śmieję. Wyglądacie oboje jak byście chcieli stąd uciec jak najdalej. Nic z tego. Ty jesteś czarodziejką, a ty jej strażnikiem. - i dodał stanowczo – I nic tego nie zmieni. A tak przy okazji, to magiczne wilki, nie jedzą dzieci żywią się magią – wyjaśnił – Pomimo strasznego wyglądu, jedzą tylko magiczne babeczki.
- No widzisz, Królu to nie jest dobry pomysł, bym to ja był strażnikiem czarodziejki. Boi się mnie – dodał z żalem, aż Oliwce zrobiło się wstyd. Oceniła wilka po strasznym wyglądzie, nie zastanawiając się, że może magiczne zwierzęta w magicznej krainie nie są takie, jak mogłoby się zdawać.
- Nie, nie Panie Borku... - zawołała – Bardzo przepraszam. W moim świecie dzieci boją się wilków... ale..., ale ja już się ciebie nie boję. Wiem, że Odrin nie dałby mnie wilkowi na śniadanie – zaśmiała się, a i wilk rozdziawił paszczę w ewidentnym uśmiechu.
- To miło z twojej strony, Pani. Nie cierpię, jak ktoś się mnie boi. Tak, tak jak bywam w świecie ludzi, wszyscy bardzo się mnie boją...
- Bywasz w świecie ludzi? - Oliwka pomyślała, że jakby się pojawił u nich w szkole to chyba wszyscy by uciekli na księżyc w pięć minut. Ale zaraz sobie przypomniała, że przecież Blondynka w ich świecie wyglądała jak normalny koń, więc pewnie Bork też wyglądał normalnie... I wtedy przypomniała sobie szary cień, który widziała, gdy jechała po lesie.
- To ty biegłeś za nami w lesie?
- Tak, oczywiście, pilnowałem, byś bezpiecznie dostała się od Hipolandii – odpowiedział Bork.
- Och, to dobrze, bo przez chwilę bałam się, że to jakiś zły duch lub coś takiego... no i wiesz, że mogło dostać się tu z nami. Ale skoro to ty, to dobrze.
- Tak – Odrin powiedział poważnie – Blondynka mówiła, że obawiałaś się szarego cienia. Dlatego jak najszybciej chciałem przedstawić ci Borka. - i zwrócił się do wilka - Teraz choć z nami, dość ukrywania się w jaskini. Idziemy poznać Oliwkę z resztą jej wojowników.
- Co takiego? Resztą moich wojowników? Mam wojowników? - spytała Oliwka nie dowierzając.
- No oczywiście, a jak chcesz pokonać czarownika. Musisz mieć wojowników.
- To oznacza, że... że idziemy na wojnę? - zawołała
- No chyba tak, a ty jesteś naszym czarownikiem i wodzem.
- Nie znam się na tym, nigdy nie bawiłam się nawet z chłopakami w wojnę...
- Nie szkodzi poznasz się – powiedział pewnie.
- Jasne, już to widzę – mruknęła do siebie Oliwka, a głośno dodała – Mam nadzieję, że wojna nie będzie potrzebna.
Wilk coś zamruczał niezrozumiałego, a rumak machnął głową i zwrócił się w stronę lasu. Początkowo szli milcząco, ale po chwili wilk zaczął ostrożnie zagadywać Oliwkę o różne rzeczy dotyczące zwłaszcza wilków w jej świecie. Po jakimś czasie już szli śmiejąc się i żartując z różnych opowieści, bajek i filmów o wilkach.
Borkowi zwłaszcza podobały się opowieści o wilkołakach, ludziach, co zmieniają się w wilki w świetle pełni księżyca. Żartował, że teraz nareszcie rozumie, czemu jak pojawiał się czasem w nocy, ludzie z takim popłochem uciekali.
Z kolei Oliwka dopytywała się o te magiczne babeczki. Co, jak się okazało, było tak oczywistym pożywieniem mieszkańców Hipolandii, że Borkowi ciężko było zrozumieć, że ludzie ich nie znają.
- Tu wszyscy jedzą magiczne babeczki, rosną na krzakach babrzosa.
- Dlaczego magiczne? - spytała Oliwka
- No, bo jak się je zrywa to nie wiadomo jaki mają smak, mają taki o jakim myślimy, nasza magia zmienia je tak by były pyszne.
Potem śmiali się z opowieści o tym, jak czasem, gdy ktoś jest zdenerwowany lub zły wpływa na babeczki i mają przedziwne smaki. Lub jak dzieciom zdarza się uzyskiwać dla żartu obrzydliwe babeczki i podsuwać je innym. Wilk też tak kiedyś zrobił swojej siostrze. Nazrywał babeczek i zapragną by miały smak świeżo ściętego drewna. Siostra mało zębów nie połamała...
Tak żartując i opowiadając szli, a czasem biegli za idącym spokojnym krokiem Odrinem, który co jakiś czas patrzył na nich pobłażliwie z góry.





1 komentarz:

  1. Brak mi słów uznania, bardzo mi się podoba styl opowiadań w jakim Pani pisze bloga.
    Czytając Pani tekst można, mając trochę serca i wyobrażni szybko przenieść się w zaczarowany świat wspomnień i dzieciństwa.
    Dzisiaj mam 61 lat, ale dzięki temu co czytam i oglądam Pani autorstwa wracam w dawny wymiar czasu który był zapewne lepszy i zdrowszy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń