Wilk
Odrin
pokazał Oliwce piękną magiczną krainę, przedstawiał mieszkańców i opowiadał
ciekawe historie z ich życia. Jedne były straszne, inne bardzo śmieszne.
Następne z kolei smutne i wzruszające lub wesołe i radosne. Po pewnym czasie
Oliwka miała wrażenie, że zna tu wszystkich, jak nikogo wcześniej.
Wtedy
Odrin stanął przed wielką jaskinią i zarżał doniośle.
-
Borku, Borku czemu nie przyszedłeś na polanę? - zawołał Odrin.
Z
jaskini dobiegło przeciągłe warczenie i po chwili wyłonił się z niej wielki
ciemny cień. To był wielki srebrzysty wilk. Ale nie taki zwyczajny. Był prawie
dwa razy większy od innych wilków z łąki. Jego zęby były dłuższe, a wokół głowy
długa sierść tworzyła gęstą grzywę. Oczy miał srebrne i świecące.
- Jak
mógłbym pojawić się na łące, Panie... Wiesz przecież, że ludzkie dzieci boją
się mnie. Zawsze się mnie bały. Po co straszyć... O widzisz mała czarodziejka
drży ze strachu na mój widok...
-
Borku, Borku, jak zwykle przesadzasz... Oliwka cię nie zna. Pozwól jej się
poznać. - i zwrócił się do Oliwki – Czarodziejko poznaj swojego przyszłego
strażnika i rycerza to książę wilków Bork. Najdzielniejszy wojownik naszej
krainy...
Oliwka
przełknęła ślinę głośniej zdecydowanie niż zamierzała i starając się nie
okazywać zdenerwowania, grzecznie się ukłoniła.
-
Witam Panie, jestem... mmm, zaszczycona spotkaniem – powiedziała powoli,
zastanawiając się trochę w duchu czy przypadkiem ten przyszły strażnik nie zje
jej na śniadanie.
Biały
rumak zarżał ewidentnie się z niej śmiejąc. A może tak naprawdę śmiał się z
nich obojga. Bo wilk stał z równie niepewna miną przestępując z łapy na łapę,
co Oliwka.
-
Oczywiście, że się z was śmieję. Wyglądacie oboje jak byście chcieli stąd uciec
jak najdalej. Nic z tego. Ty jesteś czarodziejką, a ty jej strażnikiem. - i
dodał stanowczo – I nic tego nie zmieni. A tak przy okazji, to magiczne wilki,
nie jedzą dzieci żywią się magią – wyjaśnił – Pomimo strasznego wyglądu, jedzą
tylko magiczne babeczki.
- No
widzisz, Królu to nie jest dobry pomysł, bym to ja był strażnikiem
czarodziejki. Boi się mnie – dodał z żalem, aż Oliwce zrobiło się wstyd.
Oceniła wilka po strasznym wyglądzie, nie zastanawiając się, że może magiczne
zwierzęta w magicznej krainie nie są takie, jak mogłoby się zdawać.
-
Nie, nie Panie Borku... - zawołała – Bardzo przepraszam. W moim świecie dzieci
boją się wilków... ale..., ale ja już się ciebie nie boję. Wiem, że Odrin nie
dałby mnie wilkowi na śniadanie – zaśmiała się, a i wilk rozdziawił paszczę w
ewidentnym uśmiechu.
- To
miło z twojej strony, Pani. Nie cierpię, jak ktoś się mnie boi. Tak, tak jak
bywam w świecie ludzi, wszyscy bardzo się mnie boją...
-
Bywasz w świecie ludzi? - Oliwka pomyślała, że jakby się pojawił u nich w
szkole to chyba wszyscy by uciekli na księżyc w pięć minut. Ale zaraz sobie
przypomniała, że przecież Blondynka w ich świecie wyglądała jak normalny koń,
więc pewnie Bork też wyglądał normalnie... I wtedy przypomniała sobie szary
cień, który widziała, gdy jechała po lesie.
- To
ty biegłeś za nami w lesie?
-
Tak, oczywiście, pilnowałem, byś bezpiecznie dostała się od Hipolandii –
odpowiedział Bork.
-
Och, to dobrze, bo przez chwilę bałam się, że to jakiś zły duch lub coś
takiego... no i wiesz, że mogło dostać się tu z nami. Ale skoro to ty, to
dobrze.
- Tak
– Odrin powiedział poważnie – Blondynka mówiła, że obawiałaś się szarego
cienia. Dlatego jak najszybciej chciałem przedstawić ci Borka. - i zwrócił się
do wilka - Teraz choć z nami, dość ukrywania się w jaskini. Idziemy poznać
Oliwkę z resztą jej wojowników.
- Co
takiego? Resztą moich wojowników? Mam wojowników? - spytała Oliwka nie
dowierzając.
- No
oczywiście, a jak chcesz pokonać czarownika. Musisz mieć wojowników.
- To
oznacza, że... że idziemy na wojnę? - zawołała
- No
chyba tak, a ty jesteś naszym czarownikiem i wodzem.
- Nie
znam się na tym, nigdy nie bawiłam się nawet z chłopakami w wojnę...
- Nie
szkodzi poznasz się – powiedział pewnie.
-
Jasne, już to widzę – mruknęła do siebie Oliwka, a głośno dodała – Mam
nadzieję, że wojna nie będzie potrzebna.
Wilk
coś zamruczał niezrozumiałego, a rumak machnął głową i zwrócił się w stronę
lasu. Początkowo szli milcząco, ale po chwili wilk zaczął ostrożnie zagadywać
Oliwkę o różne rzeczy dotyczące zwłaszcza wilków w jej świecie. Po jakimś
czasie już szli śmiejąc się i żartując z różnych opowieści, bajek i filmów o
wilkach.
Borkowi
zwłaszcza podobały się opowieści o wilkołakach, ludziach, co zmieniają się w
wilki w świetle pełni księżyca. Żartował, że teraz nareszcie rozumie, czemu jak
pojawiał się czasem w nocy, ludzie z takim popłochem uciekali.
Z
kolei Oliwka dopytywała się o te magiczne babeczki. Co, jak się okazało, było
tak oczywistym pożywieniem mieszkańców Hipolandii, że Borkowi ciężko było
zrozumieć, że ludzie ich nie znają.
- Tu
wszyscy jedzą magiczne babeczki, rosną na krzakach babrzosa.
-
Dlaczego magiczne? - spytała Oliwka
- No,
bo jak się je zrywa to nie wiadomo jaki mają smak, mają taki o jakim myślimy,
nasza magia zmienia je tak by były pyszne.
Potem
śmiali się z opowieści o tym, jak czasem, gdy ktoś jest zdenerwowany lub zły
wpływa na babeczki i mają przedziwne smaki. Lub jak dzieciom zdarza się
uzyskiwać dla żartu obrzydliwe babeczki i podsuwać je innym. Wilk też tak
kiedyś zrobił swojej siostrze. Nazrywał babeczek i zapragną by miały smak
świeżo ściętego drewna. Siostra mało zębów nie połamała...
Tak
żartując i opowiadając szli, a czasem biegli za idącym spokojnym krokiem
Odrinem, który co jakiś czas patrzył na nich pobłażliwie z góry.