środa, 20 lipca 2016

Czarodziejka z Hipolandii - Rozdział 8



Pożegnania i plany


Następnego dnia przywitał Oliwkę przepiękny poranek. Słońce świeciło jasno na turkusowym niebie, a w powietrzu czuć było woń wanilii i karmelu. Oliwka obudziła się głodna. Pomyślała o karmelowych ciasteczkach, które piekła kiedyś babcia i poczuła jak burczy jej w brzuchu.
Zapach karmelu i ciasteczek był zachwycający.
- Och, obudziłaś się czarodziejko – zawołał Piko wesoło - chyba jesteś głodna. Zaraz zjesz cały świat...
- Och, jestem głodna i przez ten zapach mam ochotę na babcine ciastka...
Piko i Nik zaczęli się śmiać jeszcze głośniej.
- To raczej odwrotnie, jak masz ochotę na ciastka, to wszystko nimi pachnie – zaśmiał się Nik
- Biegnij poszukać babeczek, bo wszystkich zemdli – śmiał się Piko – widzisz jaką jesteś wielką czarodziejką, cały świat pachnie tak, jak to, na co masz ochotę.
- Oj, chyba to nie najlepiej... wcale tak nie chciałam – powiedziała Oliwka zmartwiona
- Nie przejmuj się przecież dopiero zaczynasz się tego uczyć i tak świetnie ci idzie.
- Tak, tak, dobrze, że nie śniła jej się powódź – doszło Oliwkę markotne mruczenie, to Apros zrzędził niezadowolony – nie cierpię karmelu...
- Oj, Aprosie, Aprosie przestań marudzić – zakrakał Deryl – wcale nie jest tak strasznie.
- Jak dla kogo.
- Już przestaję, naprawdę się staram i idę coś zjeść – zawołała Oliwka.
Po objedzeniu się babeczkami do syta, Oliwka usłyszała w głowie wołanie Odrina.
"Chodźcie wszyscy musimy ustalić co robimy"
Odrin wraz z Blondynką czekał na nich pod wielkim dębem. Na gałęzi przysiadł Deryl, a Apros chwilę później do niego dołączył. Oliwka usiadła na mchu pod dębem obok Borka i smoczycy, na której grzbiecie przysiedli Nik i Piko.
- To czarodziejko twoja drużyna, każdy jest w czymś dobry i każdy pójdzie z tobą wszędzie, bez względu na niebezpieczeństwo.
- Co mamy robić? - spytała Oliwka.
- To ty zdecyduj...
- No chyba powinniśmy pójść do tego Zukara i rozmówić się z nim
- Tak – zawołał Apros – tylko po co mówić, od razu posiekajmy go na kawałki, z zaskoczenia.
- Nie, nie, tak nie można – zawołała Oliwka – może on jest straszny i zły, ale nie wolno na nikogo napadać. Najpierw musimy z nim porozmawiać. Kiedyś, jeszcze w przedszkolu jeden chłopiec zabrał zabawkę drugiemu i zaczęła się straszna awantura. Chcieli się bić. Nasza Pani jednak wzięła obu chłopców i poprosiła by spokojnie powiedzieli co się stało. Potem okazało się, że ten co zabrał samochód, tak naprawdę chciał bawić się razem z tym drugim chłopcem, ale nie wiedział jak zapytać. Jak Pani z nimi porozmawiała okazało się, że lubią podobne zabawy i bardzo się potem polubili.
- Ale to nie dotyczy złośliwego Zukara – zawołał Apros – On nie rozmawia, tylko zjada magię.
- Ale dlaczego to robi? - spytała Oliwka
- Bo tak ma – odpowiedział Bork – Nikt nie wie dlaczego.
- Musisz go zamknąć znów w lodowym pałacu, jak twoja praprababcia – zawołał kruk.
- Nie wiem czy to potrafię.
- Pomożemy ci, my wszyscy mamy w sobie najwięcej magii, inni nam ją przekazali, a my damy ją Tobie. - powiedział Nik – Ja i Piko mamy w sobie całą magię wróżek i duszków. Rakija dostała od smoków ich magię, a Deryla obdarowały zwierzęta wszystkim, co mogły. Nasz świat ginie, jeśli nie powstrzymasz czarownika nasza magia nam nie pomoże.
- Tak, czarodziejko – skłonił się Odrin – Ja przekazuję Orinie Blondi cała swoją moc oraz moc wszystkich koni i jednorożców. Niech ci służy dla dobra wszystkich.
Bork skłonił się przed Oliwką i Apros do niego dołączył.
- My służymy ci swoją siłą, nie mamy dużo magii, ale i ona jest do twojej dyspozycji.
- Nie wiem, co to znaczy – Oliwka była zakłopotana, czuła, że to bardzo ważne, ale nie rozumiała do końca jak.
- Moja droga czarodziejko – zaczął Odrin – poczułaś już swoją magię, wiesz, że wszystko tutaj działa za pomocą pragnień i magii. Za jej pomocą można latać, jeść babeczki, zmieniać pogodę i kolory trawy. Im więcej masz magii, tym więcej możesz dokonać. Jeśli zapragniesz zamknąć czarownika w jego pałacu i bardzo będziesz tego chciała, reszta twoich towarzyszy też będzie tego chciała i doda swoją magię do twojej. Wtedy, nawet jak Zukar będzie chciał co innego nie uda mu się.
- I co potem? Co się stanie z tą magią? - spytała Oliwka po zastanowieniu.
- Nic, pozostanie w zamku by Zukar nigdy nie uciekł...
- Ale wtedy wy nie będziecie mieć magii...
- No tak, ale nasza kraina pozostanie.
- Nie będziesz mógł latać... - spytała Oliwka.
- Nie, będę zwykłym koniem...
- A inni? Co się z nimi stanie?
- Oddając Ci magię nie będą potrafili wielu rzeczy, ale z czasem nauczą się z tym żyć.
- Smoki nie będą latać, a duszki... Co się z nimi stanie?
- Zamienią się w kwiaty, motyle, drzewa w zależności jakimi duszkami są – odpowiedział Nik – To nie szkodzi taka jest nasza natura.
- To nie jest dobrze – powiedziała Oliwka – Jeśli nie pomogę, czarownik pozbawi was magii i zniszczy wasz świat. Zabije was to. Ale jeśli ja zabiorę waszą magię, by go powstrzymać, to i tak zniszczę wasz świat...
- Ale nas nie zabijesz, resztki magii zawsze pozostaną w ziemi, kwiatach, niebie i wodzie. Wszystko odrodzi się z czasem – powiedział Odrin
- Nie, to nie jest dobry pomysł. - Oliwka zachmurzyła się nieprzekonana. Postanowiła, że musi coś innego wymyślić.
- Nie ma innego sposobu – powiedział Odrin – Trzeba tam pójść i go powstrzymać.
- Dobrze, ale tylko pod jednym warunkiem – powiedziała Oliwka – Jeśli coś innego przyjdzie mi do głowy, to najpierw tego spróbujemy. A, i jeszcze jedno. Jak go zamknę, to mogę całą resztę mojej magii oddać wam z powrotem?
- Tak, ale wtedy wrócisz do swojego świata i nigdy już tu nie wrócisz, ani twoje dzieci...
- Trudno – Oliwka pomyślała, że to straszne, jaka szkoda, ale dzielnie dodała – Więc zaraz, jak to zrobię zabierzecie całą resztę magii i odeślecie mnie. Umowa stoi?
- Tak czarodziejko. Umowa stoi. - powiedział smutno Odrin. - Ruszajcie już.
- Ty zostajesz? - spytała Oliwka, ale znała już odpowiedź
- Tak, zostaję ze swoimi, nie przydam ci się na nic.
Oliwka ze łzami w oczach uściskała Odrina. Blondynka przyklęknęła, by Oliwce było łatwiej ją dosiąść i chwilę potem ruszyli przed siebie. Jeszcze raz obejrzała się za siebie, a łzy nie pozwalały jej widzieć wyraźnie, ale z daleka Odrin wyglądał jak piękny siwy rumak pasący się na zielonej łące pod spokojnym zupełnie zwykłym lasem.
Oliwka popatrzyła jeszcze raz na Odrina, a potem skierowała spojrzenie na swoją dzielna drużynę. Blondynka raźnie machała głową i zgrabnie wyciągała długie nogi. Oliwka czuła jej zadowolenie i dumę w każdym kroku. Dzielny wielki Bork spokojnie kroczył obok czujnie spoglądając w dal.
 Deryl krążył nad nimi wysoko lub co jakiś czas zniżał lot by zamienić parę dowcipnych uwag z Rakiją lecącą wolno tuż obok Blondynki, na jej grzbiecie Duszki kłóciły się wesoło śmiejąc się z Aprosem, który co jakiś czas próbował na wesoło postraszyć ich lub przegonić. Wtedy duszki skakały w górę i wykonywały wesołe salta w powietrzu.

Dziwna zbieranina magicznych stworzeń. Wesoła i gotowa na wszystko. Ruszyli przecież razem na wyprawę by uratować magiczna krainę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz