Pożegnania i plany
Następnego
dnia przywitał Oliwkę przepiękny poranek. Słońce świeciło jasno na turkusowym
niebie, a w powietrzu czuć było woń wanilii i karmelu. Oliwka obudziła się
głodna. Pomyślała o karmelowych ciasteczkach, które piekła kiedyś babcia i
poczuła jak burczy jej w brzuchu.
Zapach
karmelu i ciasteczek był zachwycający.
-
Och, obudziłaś się czarodziejko – zawołał Piko wesoło - chyba jesteś głodna.
Zaraz zjesz cały świat...
-
Och, jestem głodna i przez ten zapach mam ochotę na babcine ciastka...
Piko
i Nik zaczęli się śmiać jeszcze głośniej.
- To
raczej odwrotnie, jak masz ochotę na ciastka, to wszystko nimi pachnie –
zaśmiał się Nik
-
Biegnij poszukać babeczek, bo wszystkich zemdli – śmiał się Piko – widzisz jaką
jesteś wielką czarodziejką, cały świat pachnie tak, jak to, na co masz ochotę.
- Oj,
chyba to nie najlepiej... wcale tak nie chciałam – powiedziała Oliwka
zmartwiona
- Nie
przejmuj się przecież dopiero zaczynasz się tego uczyć i tak świetnie ci idzie.
-
Tak, tak, dobrze, że nie śniła jej się powódź – doszło Oliwkę markotne
mruczenie, to Apros zrzędził niezadowolony – nie cierpię karmelu...
- Oj,
Aprosie, Aprosie przestań marudzić – zakrakał Deryl – wcale nie jest tak
strasznie.
- Jak
dla kogo.
- Już
przestaję, naprawdę się staram i idę coś zjeść – zawołała Oliwka.
Po
objedzeniu się babeczkami do syta, Oliwka usłyszała w głowie wołanie Odrina.
"Chodźcie
wszyscy musimy ustalić co robimy"
Odrin
wraz z Blondynką czekał na nich pod wielkim dębem. Na gałęzi przysiadł Deryl, a
Apros chwilę później do niego dołączył. Oliwka usiadła na mchu pod dębem obok
Borka i smoczycy, na której grzbiecie przysiedli Nik i Piko.
- To
czarodziejko twoja drużyna, każdy jest w czymś dobry i każdy pójdzie z tobą
wszędzie, bez względu na niebezpieczeństwo.
- Co
mamy robić? - spytała Oliwka.
- To
ty zdecyduj...
- No
chyba powinniśmy pójść do tego Zukara i rozmówić się z nim
- Tak
– zawołał Apros – tylko po co mówić, od razu posiekajmy go na kawałki, z
zaskoczenia.
-
Nie, nie, tak nie można – zawołała Oliwka – może on jest straszny i zły, ale
nie wolno na nikogo napadać. Najpierw musimy z nim porozmawiać. Kiedyś, jeszcze
w przedszkolu jeden chłopiec zabrał zabawkę drugiemu i zaczęła się straszna
awantura. Chcieli się bić. Nasza Pani jednak wzięła obu chłopców i poprosiła by
spokojnie powiedzieli co się stało. Potem okazało się, że ten co zabrał
samochód, tak naprawdę chciał bawić się razem z tym drugim chłopcem, ale nie
wiedział jak zapytać. Jak Pani z nimi porozmawiała okazało się, że lubią
podobne zabawy i bardzo się potem polubili.
- Ale
to nie dotyczy złośliwego Zukara – zawołał Apros – On nie rozmawia, tylko zjada
magię.
- Ale
dlaczego to robi? - spytała Oliwka
- Bo
tak ma – odpowiedział Bork – Nikt nie wie dlaczego.
-
Musisz go zamknąć znów w lodowym pałacu, jak twoja praprababcia – zawołał kruk.
- Nie
wiem czy to potrafię.
-
Pomożemy ci, my wszyscy mamy w sobie najwięcej magii, inni nam ją przekazali, a
my damy ją Tobie. - powiedział Nik – Ja i Piko mamy w sobie całą magię wróżek i
duszków. Rakija dostała od smoków ich magię, a Deryla obdarowały zwierzęta
wszystkim, co mogły. Nasz świat ginie, jeśli nie powstrzymasz czarownika nasza
magia nam nie pomoże.
-
Tak, czarodziejko – skłonił się Odrin – Ja przekazuję Orinie Blondi cała swoją
moc oraz moc wszystkich koni i jednorożców. Niech ci służy dla dobra
wszystkich.
Bork
skłonił się przed Oliwką i Apros do niego dołączył.
- My
służymy ci swoją siłą, nie mamy dużo magii, ale i ona jest do twojej
dyspozycji.
- Nie
wiem, co to znaczy – Oliwka była zakłopotana, czuła, że to bardzo ważne, ale
nie rozumiała do końca jak.
-
Moja droga czarodziejko – zaczął Odrin – poczułaś już swoją magię, wiesz, że
wszystko tutaj działa za pomocą pragnień i magii. Za jej pomocą można latać,
jeść babeczki, zmieniać pogodę i kolory trawy. Im więcej masz magii, tym więcej
możesz dokonać. Jeśli zapragniesz zamknąć czarownika w jego pałacu i bardzo
będziesz tego chciała, reszta twoich towarzyszy też będzie tego chciała i doda
swoją magię do twojej. Wtedy, nawet jak Zukar będzie chciał co innego nie uda
mu się.
- I
co potem? Co się stanie z tą magią? - spytała Oliwka po zastanowieniu.
-
Nic, pozostanie w zamku by Zukar nigdy nie uciekł...
- Ale
wtedy wy nie będziecie mieć magii...
- No
tak, ale nasza kraina pozostanie.
- Nie
będziesz mógł latać... - spytała Oliwka.
-
Nie, będę zwykłym koniem...
- A
inni? Co się z nimi stanie?
-
Oddając Ci magię nie będą potrafili wielu rzeczy, ale z czasem nauczą się z tym
żyć.
-
Smoki nie będą latać, a duszki... Co się z nimi stanie?
-
Zamienią się w kwiaty, motyle, drzewa w zależności jakimi duszkami są –
odpowiedział Nik – To nie szkodzi taka jest nasza natura.
- To
nie jest dobrze – powiedziała Oliwka – Jeśli nie pomogę, czarownik pozbawi was
magii i zniszczy wasz świat. Zabije was to. Ale jeśli ja zabiorę waszą magię,
by go powstrzymać, to i tak zniszczę wasz świat...
- Ale
nas nie zabijesz, resztki magii zawsze pozostaną w ziemi, kwiatach, niebie i
wodzie. Wszystko odrodzi się z czasem – powiedział Odrin
-
Nie, to nie jest dobry pomysł. - Oliwka zachmurzyła się nieprzekonana.
Postanowiła, że musi coś innego wymyślić.
- Nie
ma innego sposobu – powiedział Odrin – Trzeba tam pójść i go powstrzymać.
-
Dobrze, ale tylko pod jednym warunkiem – powiedziała Oliwka – Jeśli coś innego
przyjdzie mi do głowy, to najpierw tego spróbujemy. A, i jeszcze jedno. Jak go
zamknę, to mogę całą resztę mojej magii oddać wam z powrotem?
-
Tak, ale wtedy wrócisz do swojego świata i nigdy już tu nie wrócisz, ani twoje
dzieci...
-
Trudno – Oliwka pomyślała, że to straszne, jaka szkoda, ale dzielnie dodała –
Więc zaraz, jak to zrobię zabierzecie całą resztę magii i odeślecie mnie. Umowa
stoi?
- Tak
czarodziejko. Umowa stoi. - powiedział smutno Odrin. - Ruszajcie już.
- Ty
zostajesz? - spytała Oliwka, ale znała już odpowiedź
-
Tak, zostaję ze swoimi, nie przydam ci się na nic.
Oliwka
ze łzami w oczach uściskała Odrina. Blondynka przyklęknęła, by Oliwce było
łatwiej ją dosiąść i chwilę potem ruszyli przed siebie. Jeszcze raz obejrzała
się za siebie, a łzy nie pozwalały jej widzieć wyraźnie, ale z daleka Odrin
wyglądał jak piękny siwy rumak pasący się na zielonej łące pod spokojnym
zupełnie zwykłym lasem.
Oliwka
popatrzyła jeszcze raz na Odrina, a potem skierowała spojrzenie na swoją
dzielna drużynę. Blondynka raźnie machała głową i zgrabnie wyciągała długie
nogi. Oliwka czuła jej zadowolenie i dumę w każdym kroku. Dzielny wielki Bork
spokojnie kroczył obok czujnie spoglądając w dal.
Deryl krążył nad nimi wysoko lub co jakiś czas
zniżał lot by zamienić parę dowcipnych uwag z Rakiją lecącą wolno tuż obok
Blondynki, na jej grzbiecie Duszki kłóciły się wesoło śmiejąc się z Aprosem,
który co jakiś czas próbował na wesoło postraszyć ich lub przegonić. Wtedy
duszki skakały w górę i wykonywały wesołe salta w powietrzu.
Dziwna
zbieranina magicznych stworzeń. Wesoła i gotowa na wszystko. Ruszyli przecież
razem na wyprawę by uratować magiczna krainę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz